SEZON AWARYJNY ….
Choroba, Urlop, Awaryjna Nieobecność … czyli sezon nieobecności w:
- Korporacji …
- w jednoosobowej firmie …
- w malej firmie …
Czy Twoja Firma posiada efektywną politykę na takie wydarzenia lub tak zwany plan B?
W dużych firmach czy korporacjach można o takich planach działania mówić a co w pozostałych dwóch przypadkach? W jednoosobowych czy małych firmach to jest nie lada problem a przecież każdemu zdarzy się choroba lub konieczność urlopu. Co wtedy się dzieje? Co robić?
W najtrudniejszej sytuacji są firmy jednoosobowe, gdzie nie ma szans na zastępstwo i czas nieobecności najczęściej wiąże się z brakiem zarabiania pieniędzy (z wyłączeniem biznesów, które z racji specyfiki branży nie wymagają pracy ciągłej by generować zyski – tak, są takie). Jednoosobowe firmy najczęściej opierają się o wiedzę i specyficzne kwalifikacje ich właścicieli, które skutecznie ograniczają pole działania. Wyjeżdżając na urlop trzeba po prostu się do niego przygotować i na czas jego trwania pozostawać w nierozerwalnym związku z telefonem podpiętym do Internetu. Ewentualnie wesprzeć się rodziną lub przyjaciółmi w kwestii dostarczenia lub odebrania czegoś z danego miejsca. Kiedy jednak przyjdzie choroba sprawy komplikują się jeszcze bardziej. Wynikiem tego jest „cudowne ozdrowienie” czyli złudne lepsze samopoczucie, które zostaje wymuszone przez adrenalinę, która podnosi się w związku ze strachem niezrealizowania obowiązków służbowych. Zlecone projekty trzeba wykonać bez względu na gorączkę czy nadaktywność żołądka. Skutek jest oczywisty – choroba ciągnie się znacznie dłużej niż powinna co odbija się na jakości i sprawności wykonania zamówienia. Niestety z tym nic nie da się zrobić i zauważamy jakiego „robo-cop’a” w sobie kryjemy. Chcieć to móc a nie ma lepszej motywacji jak własny biznes, gdzie jest się jednoosobową maszyna do wszystkiego. Tu nie ma miejsca na choroby, więc choruje się wyjątkowo rzadko. Wielkie Gratulacje i Szacunek dla Was!
Ja już jestem o krok dalej. Mam swój zespół kilkunastoosobowy i teoretycznie powinno mi być łatwiej, tak samo jak innym szefom małych firm. Czy tak faktycznie jest? Czy łatwiej jest nam zachorować lub pójść na urlop? Co dzieje się gdy sezon nieobecności panuje wśród pracowników? W tym momencie mierzymy się z zupełnie innymi problemami. W małych firmach nadal gro działalności opiera się o wiedzę i doświadczenie właściciela oraz jego pracę. Zespół to specjaliści w określonych obszarach, w których szef nie jest ekspertem lub nie starcza mu czasu. Zespół to koła zębate w całej maszynie zwanej firmą. Najczęściej jest tak, że nie maja swoich zastępców/dublerów ale w razie czego muszą wesprzeć resztę zespołu i orientować się co robią inni. Każda nieobecność wprowadza zamieszanie i dezorganizację z którą musi poradzić sobie szef i cała firma. Pełna symbioza.
Szef małej firmy zawsze pozostaje na łączach – telefon i mail są nieodłącznym narzędziem w ręku. Przy odpowiedniej organizacji firmy i współpracującym zespole mamy możliwość ustawić „dostęp ograniczony” i spędzić właściwie urlop, odpocząć trochę i nabrać sił do kolejnych miesięcy wytężonej pracy. Reagujemy tylko w bardzo ważnych kwestiach. W czasie choroby, gdy nie ma szans na podniesienie się z łóżka, o ile siły pozwolą, szef małej firmy zawsze pracuje … laptop na kolana i miedzy kolejnymi falami gorączki czy bezwładnego snu, pracuje zdalnie, z domu. Choroba tu zupełnie nie ma racji bytu. Nie jest usprawiedliwieniem nieobecności na stanowisku. Pełna dostępność, no może lekko ograniczona.
Plany urlopowe są zawsze a jeżeli ktoś ich jeszcze nie robi w swojej firmie to powinien. Plany robi się na cały rok albo na okresy – u nas w firmie są trzy – do czerwca, okres letnio-jesienny oraz okres zimowo-świąteczny. Zasada podstawowa – szef nie idzie na urlop gdy urlopują się pracownicy i vice versa oraz jednocześnie na urlopie nie mogą być osoby, które się zastępują podczas nieobecności. Do każdego urlopu trzeba się przygotować – zostawiamy sprawy, których naprawdę nie dało się dokończyć, spisujemy manual działania by każdy miał do niego dostęp i zamiast dzwonić do urlopowicza, mógł sobie w niego zajrzeć. Uprzedzamy wcześniej o swojej nieobecności i ustawiamy autorespondera. Każdy ma prawo do odpoczynku wiec idąc na urlop to do nas należy takie zostawienie swojego stanowiska i pracy by nikt nam głowy nie zawracał.
A od siebie dodam, że nie lubię gdy moi pracownicą idą na urlopy (długie) 😉 człowiek tak przyzwyczaja się do zespołu z którym pracuje, że najnormalniej w świecie tęsknię za nimi i brakuje mi ich, nie ze względów służbowych ale po prostu jako osób 🙂 Tu, dziękuję swojemu zespołowi, który bardzo sprawnie zajmuje się firmą podczas mojego aktualnego urlopu , nie telefonują do mnie a maile przychodzą tylko naprawdę ważne. Pełna samodzielność, jestem z nich taka dumna. Tak naprawdę, pierwszy raz wyjechałam na urlop ze spokojna głową, wiedząc, ze nic się nie zawali ani nie będzie większej tragedii.
Niestety ostatnie dwa dni urlopu … a tu jednak coś poważnego … wirus wyeliminował mnie wcześniej na tydzień a teraz rozprzestrzenił się w firmie. Straszna zaraza działająca jak obezwładniające monstrum, które nawet mimo wielkich chęci nie daje większych szans na jakąkolwiek aktywność. Kolejno idą dziewczyny do domów na chorobowe. I jak tu mówić o jakimś planie awaryjnym na taką okoliczność. Brak jednej osoby w zespole to już wyzwanie a gdy brakuje 4 i patrzeć tylko jak poddadzą się wirusowi kolejne to już problem, bardzo duży problem. Nie wszystkie obowiązki da się przejąć a te co się da maksymalnie obciążają te osoby, które pozostały na stanowiskach. Nie mam szansy wcześniej wrócić a nawet gdybym wróciła to i tak nie mam za bardzo możliwości ich wesprzeć bo nie zajmuje się na bieżąco ich kontraktami, które realizują.
Zostały dwie dziewczyny … zostały dwa dni tygodnia … już wracam ale bardzo się martwię.
Nie ma planu B na taką dużą absencję. Na szczęścia nie zdarza się to aż tak często. W normalnych warunkach nagła choroba pracownika albo jego dziecka, którym musi się zając jest wyzwaniem. Trzeba szybko się przeorganizować. Uzyskać (póki się da) informacje o tym co aktualnie było robione i co jest do zrobienia. Ustalić osobę lub osoby zastępujące i czytające maile. Jako szef wspierać w realizacji projektu i być w miarę możliwości na miejscu. Zawiadomić Klientów o nieobecności i przekierowaniu do zastępczego opiekuna. Jeżeli się da przesunąć niektóre projekty lub zadania na późniejszy okres.
Bez względu czy pracownik jest na urlopie czy zmogła go choroba należy dzwonić do niego naprawdę tylko w ostateczności i gdy naprawdę nie da się nic samodzielnie zrobić.
Wszystkich szybkiego powrotu do zdrowia!
Zostaw Wiadomość